Miała być rewolucja w badaniach technicznych i zaostrzenie warunków przeglądów. Ze zmian, które miały wejść w życie w poniedziałek, 9 stycznia nic jednak nie wyjdzie. Rząd nie pali się do wprowadzania prawa, które mogłoby uszczelnić system obowiązkowych przeglądów. Skąd ta nieśmiałość i niechęć do zmian?
Po zmianach, które w Polsce powinny wejść w życie już od dawna, uzyskanie „pieczątki” będzie nieco trudniejsze. Uszczelnienie systemu badań technicznych miało wyeliminować z naszych dróg nienadające się do jazdy szroty, a praca diagnostów miała być kontrolowana po to, by nie dopuścić m.in. do fikcyjnych przeglądów i nielegalnego podbijania dowodu rejestracyjnego w sytuacji, w której samochód nawet nie pojawił się na SKP. Nowelizacja ustawy miała wejść w życie 9 stycznia, ale wiadomo już, że z tego terminu nici. Rząd ewidentnie nie kwapi się do wprowadzenia nowego prawa. Co budzi wątpliwości?
Badania techniczne na razie po staremu
Ekipa rządząca już nie raz pokazała, że potrafi przepchnąć przez sejm niemal dowolne prawo – czasem pod osłoną nocy, a czasem zarządzając reasumpcję. Trudno jest więc przypuszczać, że nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym byłaby jakąś przeszkodą. Powody tej opieszałości są więc inne.
Po pierwsze – brak porozumienia z diagnostami, którzy domagają się podwyżek. Za przeglądy płaci się w Polsce tyle samo od 19 lat. „Pełnoletni cennik” jest kością niezgody w rozmowach między stroną rządową, a właścicielami SKP – nietrudno zgodzić się z postulatami diagnostów, bo ciężko byłoby wskazać artykuł lub usługę, która nie podrożała przez ostatnie 19 lat. Opłata za obowiązkowy przegląd musiałaby zostać podniesiona (miała to być podwyżka z 98 zł do 184,50 zł) szczególnie, że nowe prawo zakładałoby wprowadzenie nowych obowiązków dla diagnostów, począwszy od robienia zdjęć sprawdzanym samochodom aż po zmiany w systemie nadzoru nad pracą stacji kontroli pojazdów.
Po drugie – zbliżające się wybory. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że rząd w najbliższych miesiącach będzie unikał jakkolwiek kontrowersyjnych reform i zmian w przepisach. Zwiększenie odsetku niezaliczonych badań i utrudnienie uzyskania pieczątki mogłoby rozzłościć kierowców, którzy i tak nie mają dziś lekko, czy to przez ceny paliw czy widmo podwyżek ubezpieczeń. Szkoda tylko, że w tym przypadku stawką jest „bezpieczeństwo na polskich drogach” i „kiepski stan systemu kontroli pojazdów”. Nie jest to nasza opinia – tak potrzebę zmian w przepisach opisywał jeszcze kilka miesięcy temu sekretarz stanu w ministerstwie Infrastruktury, Rafał Weber.
Zmiany w przeglądach
Planowane zmiany w przepisach dotyczących badań technicznych zakładały wprowadzenie nowych obowiązków i dokładniejszą ewidencję. Diagności mieli fotografować przyjeżdżające na SKP samochody, a zdjęcia miały być przechowywane przez 5 lat po to, by w razie potrzeby udowodnić, że kontrolowane auto faktycznie zjawiło się na miejscu. Inną nowością miała być opłata dla spóźnialskich – kierowcy, którzy przyjechaliby na przegląd po upływie 30 dni od wyznaczonego terminu, płaciliby podwójną stawkę.
Nie tak dawno, bo w listopadzie 2022 roku weszły w życie inne zmiany w badaniach technicznych. Zmieniła się m.in. klasyfikacja usterek, a diagności muszą sprawdzać więcej elementów w samochodach. Słynną nowością jest obowiązek sprawdzenia działania systemu eCall, który w nowych autach jest obowiązkowym elementem wyposażenia. Dlaczego „słynną”? Bo choć według przepisów, podczas badania technicznego konieczna jest kontrola działania systemu, to… diagnosta nie ma żadnego rozwiązania ani narzędzia, by zweryfikować, czy eCall działa prawidłowo.
6 komentarzy
A widzieliscie ceny aut ludzie? wybór aut używanych jest taki że masz wybór między kupa a kupą lub złomem a reszta kosztuje ponad 40 000 za 10 letnie auto. Zobaczcie jaki pogram jest w niemczech
Zamiast kupywać samochód lepiej kupić tokarke i zrobić samoróbke 9×19 bo dzień sondu nadchodzi szybciej niż się komukolwiek wydaje.
Co to jest sond?
Chyba chodziło mu o sondę lambda
E-call to podsłuch, loklizator i backdoor do szyny CAN. Takie same funkcje ma również obowiązkowy tuner cyfrowy DAB i dlatego rządowi tak bardzo zależy na sprawności tych systemów.
bo zeby doprowadzic te wszystkie auta w polsce ktorych naprawa kosztuje wiecej niz auto to pomylka ale zrobic auto do przegladu i zeby spokojnie i bezpiecznie przejechalo rok do nastepnego badania to bardziej realia w polsce wiec nie ma co sie czepiac