Limitowane BMW M4 CSL rozeszło się w mgnieniu oka, dlatego tym razem najlepsi inżynierowie z Monachium wzięli na warsztat sedana. Fani klasycznych sylwetek będą wniebowzięci, bowiem właśnie na rynek wjeżdża BMW M3 CS – najbardziej hardkorowe wydanie sportowej limuzyny. Tym potworem zabierzesz na tor całą rodzinę, a w bagażniku zmieścisz wózek dla dziecka.
Specjaliści od dostarczania klientom najlepszych niespodzianek w 2023 roku nie zwalniają tempa. Po wypuszczeniu na rynek mocno limitowanego i podkręconego na wszelkie sposoby BMW M4 CSL, inżynierowie z Monachium postanowili powiększyć rodzinę modeli „Competition Sport” o kolejnego sedana. Sportowa „trójka” doczekała się modyfikacji, które już mocno rasowy wóz, zmieniają w prawdziwego torowego potwora. Czym nowe BMW M3 CS różni się od „normalnego” BMW M3?
BMW M3 CS, czyli mniej masy i więcej mocy
Nowe BMW M3 CS, podobnie jak M3 Competition na którym bazuje, również napędza sprawdzona, 6-cylindrowa jednostka o pojemności 3-litrów. Różnica polega jednak na tym, że M3 CS jest o 20 kg lżejsze, a dodatkowo w tym wydaniu motor generuję 40 KM więcej (550 KM) i dysponuje momentem obrotowym na poziomie 650 Nm (od 2750 do 5950 obr/min.). Z podrasowaną mapą auto przyspiesza do pierwszej „setki” w 3,4 sekundy, a od 0 do 200 km/h w 11,1 sekundy. Prędkość maksymalna tego modelu to 302 km/h. Tak dobre osiągi to zasługa głównie 8-biegowej skrzyni M Steptronic i napędu na wszystkie koła M xDrive.
W skrócie, najlepiej powiedzieć, że BMW M3 CS jest po prostu lepszym M3 Competition. Tak, ale tu zmieniło się więcej niż tylko kod w jednostce sterującej silnikiem. Poza motorem podrasowany został także układ jezdny i sposób działania kontroli stabilności. BMW M3 CS to również specjalnie dobrane do dynamicznej jazdy amortyzatory, sztywniejsze sprężyny i stabilizatory, co przekłada się na szybsze reagowanie na polecenia kierowcy.
Sportowiec z krwi i kości
BMW M3 CS, podobnie jak inne modele z rodziny Competition Sport, wyróżnia się na tle innych modeli żółtymi światłami LED do jazdy dziennej. Podobnie jak na karoserii, także w kabinie nie brakuje licznych dekoracji z włókna węglowego. We wnętrzu nowego M3 CS mamy również do czynienia z nowym projektem deski rozdzielczej, gdzie zamiast cyfrowych wskaźników i osobnego ekranu multimediów, spotykamy zakrzywioną taflę szkła, za którą kryją się dwa wyświetlacze o przekątnej 12,3 oraz 14,9 cala.
Co więcej, kierowca i pasażer mają standardowo do dyspozycji oferowane w tym modelu karbonowe fotele kubełkowe M. Mają pełną regulację i podgrzewanie elektryczne, zintegrowane zagłówki oraz podświetlane oznaczenie modelu. Lekką konstrukcję uzyskano poprzez zastosowanie karbonu w elementach konstrukcyjnych siedzisk i oparć, a także charakterystycznych wycięć w obszarze podparć bocznych i pod zagłówkami. Na tylnej kanapie z kolei znalazły się mocowania ISOFIX, wobec czego bez większego problemu zmieścimy foteliki dla naszych pociech. Jeśli mowa o bardzo małych brzdącach, w bagażniku sedana bez trudu upchamy także spacerówkę.
Nie jest tanio, ale cena nie ma znaczenia
Już niebawem, bo od marca br. w zakładach BMW Group w Monachium ruszy produkcja tej limitowanej edycji. Zdaniem producenta, najbardziej zainteresowani nowym BMW M3 CS będą klienci z USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii oraz Japonii. A ile będzie kosztować taka przyjemność? Tego producent jeszcze nie powiedział, jednak uważam, że po ten wóz ustawi się długa kolejka chętnych. Czego w takim razie możemy się spodziewać? Polski cennik najprawdopodobniej otworzy kwota zbliżona do 900 tys. złotych. Tyle bowiem mniej-więcej kosztowało wyprzedane w mgnieniu oka BMW M4 CSL. Niemcy nie zdradzili także, ile egzemplarzy planuje wyprodukować, jednak warto nadmienić, że M4 CSL było limitowane do 1000 sztuk.