Lamborghini Urus było strzałem w dziesiątkę. Super-SUV zrobił dla Włochów wiele dobrego

przez Jan Guss-Gasiński

Po czterech latach od debiutu Lamborghini Urus można śmiało nazwać legendą. Super-SUV spod znaku złotego byka zrobił dla Włochów mniej więcej to samo, co w 2002 r. Porsche Cayenne dla producenta ze Stuttgartu – przyciągnął do salonów masę klientów i w mgnieniu oka podwoił sprzedaż marki.

Nie jest tajemnicą, że SUV-y są najważniejszymi autami na rynku. Kiedy moda na podniesione i uterenowione modele przypłynęła na Stary Kontynent zza wielkiej wody, producenci musieli działać szybko. Problem z rosnącym zainteresowaniem SUV-ami dotknął marki popularne, premium, a także producentów samochodów stricte sportowych tj. Lamborghini. Przez ostatnie 4 lata model Urus przyciągnął do salonów włoskiej marki tysiące klientów, wśród których blisko 85 proc. nie miało wcześniej auta spod znaku złotego byka. Super-SUV okazał się sukcesem na miarę Porsche Cayenne, którego debiut w 2002 r. uratował producenta ze Stuttgartu przed kryzysem.

Lamborghini Urus 9
Nie ma terenu, na którym Urus by sobie nie poradził

Pojawił się Urus, pojawiły się rekordy

Włosi zawdzięczają temu autu wiele dobrego. Już w pierwszym roku sprzedaży (2018 r.) sprzedaż marki wzrosła o blisko 40 proc. z 1 mld do 1,4 mld euro. Jeszcze większy sukces Lamborghini odniosło rok później, osiągając rekordową sprzedaż na poziomie 1,81 mld. W 2019 roku z fabryki w Sant’Agata Bolognese wyjechało łącznie 8205 samochodów, z których ponad połowę stanowiły SUV-y.

Nawet w 2020 roku, kiedy pandemia rozwijała się w zastraszającym tempie, marka zanotowała lepszy wynik, niż w czasach przed Urusem (1,61 mld). Zapotrzebowanie było ogromne, co zmusiło producenta do powiększenia swojej fabryki i zatrudnienia 700 nowych pracowników. W efekcie w ciągu 4 latach do klientów na całym świecie trafiło w sumie 16 tys. egzemplarzy, a Lamborghini Urus stał się najchętniej kupowanym autem w całej historii firmy.

Lamborghini Urus 5
Podwójnie doładowana jednostka generuje moc 650 KM i 850 Nm

Bazuje na najlepszych

Lamborghini Urus, co nie jest żadną tajemnicą, ma wiele wspólnego z Audi Q7, Porsche Cayenne i Bentleyem Bentaygą. Widać to po gabarytach, kokpicie i zwłaszcza pod maską, gdzie pracuje widlasta, 4-litrowa „ósemka” o mocy 650 KM i 850 Nm. Przy współpracy z szybką przekładnią oraz skutecznym napędem na wszystkie koła, pierwsza „setka” pojawia się na cyfrowych zegarach już po 3,6 sekundy, a prędkość maksymalna to ponad 300 km/h.

Na miano najlepszego sportowego SUV-a Urus nie zapracował sobie tylko osiągami, ale przede wszystkim czynami. W 2019 roku ustanowił nowy rekord w swojej klasie na północnej pętli toru Nurbugring (Niemcy). Później na zamarzniętym jeziorze Bajkał (Rosja) podczas wydarzenia Days of Speed osiągnął rekordową prędkość 298 km/h na lodzie. Innym razem dotarł na najwyżej położoną drogę na świecie (5800 m n.p.m) na przełęczy Umling La w Indiach.

Lamborghini Urus 6
Wnętrze Urusa przypomina bardziej samolot myśliwski, niż rodzinnego SUV-a

Nadchodzi lifting

Jaki będzie rok 2022? Dla Urusa na pewno owocny, o ile problem z dostępnością podzespołów nie zostanie szybko zażegnany. W najbliższym czasie powinniśmy poznać także nową wersję Lamborghini Urus po liftingu. Mówi się, że ma mieć jeszcze więcej mocy i lepsze osiągi. A co z wyglądem? W ramach modernizacji producenci często wygląd swoich maszyn, ale w przypadku tego modelu ciężko wskazać coś, co wymaga poprawy. Na drodze prezentuje się genialnie i budzi ogromny respekt. Wrażenie robi też w końcu sama cena, bowiem nawet te skromnie wyposażone egzemplarze startują z poziomu 1,3 mln złotych.

Skomentuj

Scrolluj dalej, tam czeka na Ciebie następny wpis

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Akceptuję Polityka prywatności