Wiemy, ile kosztuje Ferrari Purosangue. Księgowi dali czadu, ale klientów nie brakuje

przez Jan Guss-Gasiński

Z fabryki w Maranello wreszcie wyjechał SUV! Na Ferrari Purosangue fani włoskiej marki czekali zdecydowanie za długo, ale jak to mawiają – lepiej późno, niż wcale. Po kilku miesiącach od światowej premiery wreszcie poznaliśmy ceny włoskiej nowości. Spodziewałem się, że będzie drogo, ale że aż tak?! Księgowi dali czadu, a mimo to kolejka chętnych po ten samochód jest ogromna.

Świat został opanowany przez SUV-y. Nie mieć dziś jednego w ofercie, to jak nie mieć konta na Instagramie – po prostu nie istniejesz. Moda na uterenowione auta dotarła już jakiś czas temu do segmentu aut bardzo luksusowych. Pierwsze było rzecz jasna Porsche Cayenne, później Bentley Bentayga, Lamborghini Urus i Rolls-Royce Cullinan, do których niedawno dołączył Aston Martin DBX. Wreszcie, spóźnione o kilka lat, na imprezę przyjechało Ferrari Purosangue.

Ferrari Purosangue (2023)

Ferrari Purosangue napędza wspaniałe V12

Włoski SUV, choć bardziej wygląda mi na mieszankę crossovera z kombi, ma w rękawie wiele asów. Ma drzwi otwierane jak w Rolls Royce’ach, cyfrowe i bardzo luksusowe wnętrze z czterema kubełkowymi fotelami i – co najważniejsze – wolnossący silnik V12, który rozwija moc 725 KM i 716 Nm. Jednostka o pojemności 6,5-litra jest osadzona daleko za przednią osią, co może tylko oznaczać, że w głębi duszy to prawdziwe auto sportowe. W połączeniu z automatyczną przekładnią i napędem na wszystkie koła, silnik kręcący się do prawie 8000 obr/min. pozwala osiągnąć pierwszą „setkę” w 3,2 sekundy oraz osiągając prędkość maksymalną 310 km/h.

Kabina wygląda jak luksusowy apartament

W środku jest jakby mniej brutalnie i bardziej luksusowo, niż w pozostałych modelach. Kierowca ma do dyspozycji ogromny wyświetlacz, na którym poza obrotomierzem wyświetli informacje dotyczące nawigacji, muzyki i temperatury opon czy podzespołów samochodu. Podobny, choć nieco mniejszy wyświetlacz, znajduje się również po stronie pasażera. Każdy pasażer ma dla siebie osobny kubeł i ponoć całkiem sporo miejsca. Ferrari Purosangue mierzy niecałe 5 metrów długości i jest szerokie na ponad 2 metry. Miejsce na bagaże też się znajdzie, jednak bez rewelacji – do dyspozycji są 473 litry.

Ferrari Purosangue (2023)

Księgowi Ferrari dali czadu. SUV z Maranello kosztuje krocie

Prace nad tym samochodem trwały latami, ale widać gołym okiem, że włoscy projektanci wraz z inżynierami, dali z siebie wszystko. Na koniec przyszła pora na księgowych, którzy również nie mieli zamahowań – ten samochód kosztuje więcej, niż mogłoby się wydawać. Samochód w podstawowej wersji kosztuje 398 350 dolarów, co przy obecnym kursie daje nam 1,8 mln złotych.

To kosmiczna kwota, ale finalnie będzie drożej, bo klienci nie odpuszczą sobie doposażenia auta w drogie dodatki. Nikt nie będzie też wybrzydzał, bowiem po ten samochód ustawiła się już długa kolejka chętnych. Świadczy o tym chociażby fakt, że na ten moment przyjmowanie zamówień zostało wstrzymane. Ciekawe, ile takich rodzynków pojawi się na polskich drogach.

Skomentuj

Scrolluj dalej, tam czeka na Ciebie następny wpis

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Akceptuję Polityka prywatności