Francuzi słyną ze swojej nieszablonowości i awangardy. Dla tych, którzy lubią się wyróżniać w tłumie, a zwłaszcza w miejskiej dżungli, auta spod znaku szewronów to odpowiednia propozycja. Moim skromnym zdaniem nowe modele Citroena piękne nie są, ale na swój sposób są bardzo sympatyczne. To co chce powiedzieć, chyba najlepiej obrazuje Citroen C3 Aircross. Spójrzcie tylko na niego – przecież on wygląda, jakby narysowało go dziecko! Na szczęście, cała reszta jest naprawdę niezła.
Citroen C3 Aircross to bardzo miejskie auto, które w dużych aglomeracjach czuje się jak ryba w wodzie. Przy okazji przyciąga spojrzenia swoim głupkowatym wyglądem i kolorowymi wstawkami. Co więcej, również nieźle się sprzedaje, bowiem od rynkowego debiutu w 2017 roku, do klientów na całym świecie dostarczono blisko 500 tys. egzemplarzy. Myślicie, że to dużo? Mniejszy Citroen C3 sprzedaje się dwa razy lepiej!
TEST – Citroen C3 Aircross 1.2 PureTech 130 KM EAT6
Aby kura dalej znosiła złote jajka, po czterech owocnych latach na rynku miejski crossover został skromnie odświeżony. W ramach modernizacji przemodelowano pas przedni, wzbogacono wyposażenie, a także dorzucono nowe lakiery i wzory felg. Czy francuski bestseller potrafi tylko dobrze wyglądać, czy to także całkiem niezłe auto? Sprawdziłem to na przykładzie topowej wersji silnikowej z benzynowym silnikiem 1.2 PureTech (130 KM) i automatyczną skrzynią (EAT6).
Citroen C3 Aircross wygląda, jakby narysowało go dziecko
To pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy na widok tego egzemplarza. To chyba przez niebieski lakier „Voltaic Blue” (2700 zł), bo podobny kolor miała moja ulubiona kredka z dzieciństwa. Cały czas towarzyszyło mi dziwne wrażenie, że już kiedyś narysowałem ten samochód, a teraz miałem okazję nim jeździć. Wszystko przez to, że Citroen C3 Aircross ma bardzo krótkie zwisy.
Owszem, po modernizacji pas przedni jest bardziej poważny i groźny. To efekt tego, że stał się bardziej kanciasty, a LED-owe reflektory przybrały bardziej bojowy kształt. Niemniej, gdy tylko patrzyłem na niego z profilu, wybuchałem śmiechem. Bardzo przepraszam francuskich designerów, ale ten samochód wygląda po prostu komicznie. Na całe szczęście uroczy wygląd to dopiero wstęp, bo czego by nie mówić, nie bez powodu klienci tak często wyjeżdżają nimi z salonów.
Wielkomiejski Citroen C3 Aircross ma komfort w genach
Jak na francuza przystało, Citroen C3 Aircross jest niesamowicie komfortowym mieszczuchem. Rzecz jasna do poziomu jaki prezentuje C5 Aircross czy C5 X mu daleko, jednak nie jestem w stanie pomyśleć o innym aucie w segmencie B, którym tak komfortowo się podróżuje. To w głównej mierze zasługa wypchanych miękką pianką foteli z wbudowanymi podłokietnikami i skoncentrowanym na wybieraniu wszelakich nierówności zawieszeniu. Gdy jedziemy po względnie równej drodze, mały Aircross po prostu po niej płynie. Żadnym autem tak sprawnie nie przejedziecie też po kostce brukowej, jednak kiedy wpadniemy w coś głębszego, odbije się to głośnym echem.
Ponadto, jak na mieszczucha przystało, manewrowanie po ciasnych uliczkach jest banalnie proste. Układ kierowniczy nie należy do tych angażujących, tylko wspomagających. To ma być przyjemne w obsłudze dla młodych i starszych klientów, wobec czego próżno szukać tu sportowych wrażeń. Z jednej strony chętnie przechyla się na zakrętach i nie przepada za szybkimi zmianami kierunku jazdy, ale z drugiej sprawnie wjedzie i wyjedzie z każdej szczeliny. Przy manewrowaniu pomagają czujniki parkowania i wątpliwej jakości obraz z kamery cofania. Dodatkowo z uwagi na wyższy prześwit nie musimy się też martwić o te wyższe krawężniki oraz felgi, bo te otulone są grubą warstwą gumy (215/50 R17)
Wnętrze jest praktyczne i zmieści więcej, niż myślisz
W kabinie Citroena C3 Aircross zmieści się czterech dorosłych pasażerów. Lepiej, gdyby nie mieli 190 cm wzrostu, ale zasadniczo wszyscy powinni znaleźć dla siebie miejsce. Zwłaszcza nad głową, gorzej z kolanami. Taki scenariusz to jednak rzadkość, dlatego do załatwiania spraw życia codziennego mały Aircross w zupełności wystarcza. Łatwo znajdziemy dla siebie wygodną pozycję, podłączymy telefon pod Apple CarPlay i podgrzejemy sobie cztery litery. Mówiąc w skrócie, w aucie do miasta niczego więcej do szczęścia nie potrzeba. Na pokładzie są miejsca na kubki, schowki na mniejsze szpargały i półeczka na telefon. Bagażnik? Ma ponad 400 litrów pojemności, co na spożywcze zakupy wystarczy. A nawet jeśli przyjdzie ci się wybrać do szwedzkiego marketu po małe co nie co, to wówczas po złożeniu tylnej kanapy pojemność wzrasta do 1289 litrów. Na tym nie koniec! Można jeszcze złożyć na płasko fotel pasażera, co umożliwia wygodne przewożenie bardzo długich przedmiotów – myślę, że spokojnie ponad 2-metrowych. Za ten patent daję dużego plusa!
W tej kabinie mam tylko jednego wroga (może dwóch)
Jak widzicie, projektanci pomyśleli o wielu rzeczach, ale o tej najbardziej istotnej zapomnieli. O co chodzi? O ergonomię, która w tym samochodzie jest po prostu słaba. Analogowe zegary – tu nic złego nie znalazłem. Klasyka gatunku połączona z niewielkim ekranem, który pokaże nam ile zużyliśmy paliwa i jak daleko jeszcze zajedziemy. Gorzej jest z tym ekranem po środku deski rozdzielczej. Na wyświetlaczu są rzecz jasna wielkie ikony, żeby mógł w nie trafić każdy emeryt, natomiast obsługa tego diabelstwa to coś, za czym nie przepadam.
Głównie dlatego, ze zmiana temperatury w kabinie lub siły nawiewu wiąże się z odwróceniem uwagi od drogi na dłuższą chwilę, bo ekran znajduje się niewiele wyżej, niż moje prawe kolano. Jakby tego było mało, droga lewarka automatycznej skrzyni nie jest prosta. Chcąc przejść z „P” na „D” i odwrotnie, zawsze trzeba zrobić małego zygzaka i wsadzić w to odrobinę siły. Ja jeszcze dam radę, ale starszej Pani może to doskwierać. Daję kolejnego plusa za tryb manualny, w którym redukujemy bieg poprzez popchnięcie lewarka od siebie – zupełnie jak w prawdziwej rajdówce!
To najszybszy i najwygodniejszy wariant
Pod maską testowanego egzemplarza znalazł się jeden z dwóch benzyniaków dostępnych w ofercie. To ten mocniejszy 1.2 PureTech o mocy 130 KM, który domyślnie jest sparowany z 6-biegowym manualem, ale tu za dopłatą współpracuje z 6-stopniowym automatem. W efekcie pierwsza „setka” pojawia się już po 9 sekundach. Nie jest to wymarzony układ napędowy, bo kultura pracy 3-cylindrowego silnika nie istnieje, a skrzyni zdarza się czasem szarpnąć. Niemniej, gdy auto już się nagrzeje i jedzie przed siebie, ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Chce po prostu powiedzieć, że w miejskiej dżungli nie ma nic wygodniejszego od automatycznej przekładni, jaka by ona nie była.
Odciążenie lewego kolana w zakorkowanej aglomeracji jest warte każdych pieniędzy. Zwłaszcza, gdy zamierzamy w tym mieście spędzić większość życia. Na trasie nie ma to większego zdarzenia, ale Citroen C3 Aircross nie jest samochodem, którym chcielibyście zwiedzać świat. Przy prędkości 120 km/h jest znośnie, ale nie wspaniale. Szum z nadkoli i bocznych uszczelek daje się we znaki i zniechęca do szybszej jazdy. Jak ze spalaniem? Bardzo rozsądnie, bowiem ten crossover potrafi w mieście i na trasie spalić średnio ok. 7-7,5 l/100 km.
Citroen C3 Aircross – ceny w Polsce
Jak wszystko w ostatnim czasie, Citroen C3 Aircross także podrożał. W 2023 roku bazowy wariant z 110-konnym silnikiem 1.2 PureTech startuje od 93 450 zł za słabo wyposażoną wersję „Feel”. W bazowym wydaniu możemy tez zamówić 1,5-litrowego diesla o mocy 110 KM, który występuję wyłącznie z manualem. Skrzynię automatyczną otrzymamy wyłącznie z „benzyną” i to dopiero od środkowej wersji „Shine” za 108 350 zł. Testowana przez nas topowa odmiana „Shine Pack” startuje z poziomu 110 00 zł, którą za dodatkowe 7750 zł otrzymamy z automatyczną przekładnią i mocniejszym motorem.
Wersja | Feel | Feel Pack | Shine | Rip Curl | Shine Pack |
PureTech 110 S&S | 93 450 zł | 98 500 zł | 100 600 zł | 107 500 zł | 110 00 zł |
PureTech 130 S&S EAT6 | – | – | 108 350 zł | 115 250 zł | 117 750 zł |
BlueHDi 110 S&S | 103 350 zł | 108 400 zł | 110 500 zł | 117 400 zł | 119 900 zł |
W tym budżecie jest z czego wybierać
W podobnym budżecie znajdzie się m.in. Ford Puma z silnikiem 1.0 EcoBoost Hybrid (125 KM). Za bazową wersję „Titanium” trzeba dziś zapłacić co najmniej 115 300 zł. Jeszcze mniej kosztuje Toyota Yaris Cross w wydaniu „Comfort” z benzynową jednostką 1.5 Hybrid Dynamic Force (116 KM) i przekładnią e-CVT. Za wersję FWD trzeba dać 108 900 zł, zaś za 10 tys. więcej dostaniemy już odmianę AWD.
Możemy też pójść w drugą stronę i wybrać coś mniej prestiżowego, jak np. Dacia Sandero Stepway z fabryczną instalacją gazową. To może zabrzmieć śmiesznie, ale na dwóch zbiornikach rumuński crossover potrafi przejechać 1000 km. Ma 100 KM i manualną skrzynię, a więc jest też całkiem elastyczny. Taka przyjemność to wydatek co najmniej 70 450 zł. Jakby spojrzeć jeszcze inaczej, mniej niż za bogato wyposażonego C3 Aircross zapłacimy za topową wersję Dacii Duster ze 150-konnym benzyniakiem i napędem na cztery koła (108 400 zł). Jaki z tego wniosek? Za modne rzeczy z francuską metką, również w motoryzacji, trzeba słono zapłacić.
Typ silnika: | R3 |
Paliwo: | benzyna |
Pojemność skokowa (cm3): | 1199 |
Liczba zaworów: | 12 |
Moc maksymalna (KM): | 130 przy 5500 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy (Nm): | 230 Nm przy 1750 obr./min |
Przyspieszenie 0-100 km/h (s): | 9,1 |
Prędkość maksymalna (km/h): | 195 |
Skrzynia biegów: | automatyczna, 6-stopniowa |
Napęd: | na przednią oś |
Zużycie paliwa średnie (l/100 km): | 7 |
Pojemność zbiornika paliwa (l): | 45 |
Liczba miejsc: | 5 |
Długość (mm): | 4160 |
Szerokość (mm): | 1824 |
Wysokość (mm): | 1637 |
Rozstaw osi (mm): | 2604 |
Rozstaw kół przód/tył (mm): | 1514/1491 |
Długość przedniego zwisu (mm): | 842 |
Długość tylnego zwisu (mm): | 714 |
Min. pojemność bagażnika (l): | 410 |
Max. pojemność bagażnika (l): | 1289 |
Masa własna (kg): | 1205 |
Rodzaj zawieszenia przód: | pseudo MacPherson |
Rodzaj zawieszenia tył: | belka odkształcalna |
Hamulce przód/tył: | tarczowe wentylowane/tarczowe |
Opony przód/tył (w testowanym modelu): | 215/50 R17 |